PL   |   EN

Jedna podróż, wiele poglądów

Wojciech Szymalski na tle Grand Place w Brukseli, 30.05.2023
Za 49 euro przejechałem całe Niemcy, aby ostatecznie dotrzeć do Brukseli. Tam, dzięki niemieckiej inicjatywie EUKI, w 3 dni poznałem wiele różnych poglądów na politykę klimatyczną Unii Europejskiej. Kilkoma się z Wami podzielę. A wrażeniami z podróży na koniec.

Wolno panikować

Był film pod takim samym tytułem jak ten akapit, który opowiadał o uczuciach naukowca badającego zmiany klimatu. Jednak organizacje pozarządowe wcale nie namawiają do paniki w obliczu zmian klimatu, ale do podejmowania skutecznych działań zaradczych. Przybierają one w ostatecznej formie określoną politykę publiczną, zwaną polityką klimatyczną. Sam cel polityki jest dziś podzielany właściwie przez większość społeczeństwa, polityków i administrację. Nie zawsze jednak określone w tej polityce działania zyskują wystarczającą ilość zwolenników, aby je wdrożyć.

Planowanymi do wdrożenia przez Unię Europejską działaniami, które dziś wywołują panikę, są m.in. minimalne standardy energetyczne dla budynków, ustalony z producentami samochodów cel całkowitej redukcji emisji gazów cieplarnianych w roku 2035 czy prawo o rewitalizacji przyrodniczej. Panikują obywatele, bo niektórzy politycy twierdzą, że te rozwiązania to zamach na wolność obywateli, którzy zostaną wywłaszczeni ze swoich domów, samochodów oraz zmuszeni do sadzenia drzew. Panikujemy także jako organizacje pozarządowe, ponieważ takie głosy mogą zagrozić zaufaniu do całej pozostałej architektury polityki klimatycznej, m.in. systemowi ETS.

Do niektórych spotkań naszego objazdu po instytucjach w Brukseli hasło „wolno panikować” pasowałoby jak ulał. Najgłośniej o wsparcie polityki klimatycznej ze strony organizacji pozarządowych apelowali europosłowie, którzy obserwują jak polityczne wahadło opinii wewnątrz parlamentu europejskiego się od niej odwraca. Ale i na spotkaniach z przedstawicielami Komisji Europejskiej czy ekspertów branżowych apelowano o to, aby organizacje pozarządowe starały się silniej, mocniej i odważniej akcentować potrzebę ochrony klimatu wobec swoich polityków.

Nie będziemy ukrywać – wielu z nas – działaczy ekologicznych ze środkowej i wschodniej Europy – czekało na słowa otuchy i wsparcia. Jednak tego wsparcia w wielu miejscach oczekuje się dziś od nas dla środowisk w Brukseli. Zatem…

Bez paniki

O tym, że wszystko jest pod kontrolą, mogliśmy jednak usłyszeć także z co najmniej jednego kierunku. Był to głos z rodzaju głosu rozsądku, ignorujący to co jasno błyszczy się z światłach lamp błyskowych i kamer telewizyjnych, a twardo stąpający po Ziemi brukselskich gabinetów, albo tworzący historię w zaciszu niewielkich gmin, takich jak Eenlo. Głos, który mówi, że statek Unia Europejska jest zbyt duży, aby zawrócić w miejscu, więc pewne procesy będą się w nim toczyć mimo korekty kursu.

Według tego głosu polityka klimatyczna nie odejdzie do lamusa, bo ma mocne osadzenie nie tylko Prawie Klimatycznym, ale także konkurencyjności całej Unii Europejskiej czy polityce międzynarodowej. Bez paniki, bo to co ważne wykuwa się poza widokiem prasy, a co raz ustalone trzeba wdrożyć i to się dzieje. Lepsze jest siedem lat nudnych dyskusji wiodących do wspólnych decyzji w Brukseli, niż jeden wystrzał z karabinu*.

Za 49 euro zawsze dojedziesz

Poza tym podróż jak to podróż. Nie obeszła się bez przygód. Już pierwszy z moich pociągów doznał opóźnienia ok. 50 minut. Był to pociąg wyjeżdżający z Polski, więc po prostu później dotarłem do Niemiec, aby tam „wsiąść do pociągu byle jakiego” – o ile jechał w kierunku Berlina. Siłą regionalnych kolei niemieckich jest fakt, że pociągi regionalne kursują stale co godzinę na tych samych trasach. Dlatego nawet zgubienie jednej czy dwóch przesiadek na tak długiej trasie nie powoduje zerwania całego ciągu podróży, o ile zamierzamy dotrzeć do celu pomiędzy 5 rano, a 23 wieczorem.

Wzdłuż całych Niemiec napotkamy co najmniej 5 krajów związkowych, z których każdy ma swój region komunikacji kolejowej – czekało mnie zatem co najmniej 5 przesiadek. Choć wyruszyłem później o godzinę, a po drodze ze względu na fakt, że 29 maja jest w Niemczech świętem państwowym i wybrane pociągi wypadły z rozkładu, dotarłem do granicznej stacji Aachen Hbf przed wyznaczoną godziną odjazdu pociągu międzynarodowego do Belgii. A potem…ten pociąg został odwołany.

Było już po 20, więc na wielu stacjach węzłowych w Polsce byłbym już zmuszony szukać noclegu w oczekiwaniu na pierwszy poranny pociąg. W Niemczech i Belgii nadal mogłem dojechać do Brukseli regularnymi pociągami regionalnymi i pospiesznymi, w których honorowany był mój bilet na odwołany pociąg w ramach rekompensaty. Krótko rzecz ujmując – osobowymi dojedziesz zawsze, a na ekspresy nie zawsze można liczyć.

Czyżby ta jedna podróż też odzwierciedlała brukselski przegląd poglądów?

Tagi

Stworzone przez allblue.pl